Pisząc o dziejach wsi wchodzących w skład dzisiejszej gminy Zgierz, warto słów parę poświęcić tutejszym dworom i majątkom ziemskim, których równie bogata historia jest częścią składową naszej wspólnej, lokalnej tożsamości. Lata powojenne nie oszczędziły tej części narodowej spuścizny. Właścicieli wywłaszczono, majątki rozparcelowano, a budynki najczęściej uległy dewastacji i ruinie. Niemal na naszych oczach rozebrano na cegłę dwór w Giecznie i oficynę dworską w Glinniku. Dzisiaj trudno wręcz dociec jak wyglądały, w latach swej świetności, niektóre podzgierskie dwory, gustownie stawiane w bliskim sąsiedztwie stawów, w otoczeniu specjalnie zakładanych parków i ogrodów. Wielkość majątków, a także zamożność właścicieli były bardzo zróżnicowane, co znajdowało wyraz w wyglądzie samych rezydencji. W gminie Zgierz, obok murowanych, krytych gontem dworów, istniały także budowle skromniejsze, drewniane - niemal chałupki, - za to z nieodłącznym gankiem, cechą potwierdzającą odwieczną przynależność właściciela do stanu ziemiańskiego. Wyjątkowo reprezentatywnym przykładem jest majątek w Dzierżąźnie, dlatego warto przypomnieć jego nie tak odległą znowu historię. Pozostał w pocz. XX w. w rękach małżonków Kurzewskich. Ich córka Felicja Kurzewska – przyszła spadkobierczyni majątku - wyszła za mąż za Karola Franke (praktykanta w jednej z łódzkich adwokatur). Małżeństwo nie układało się zbyt pomyślnie i w efekcie doszło do jego unieważnienia na podstawie zezwolenia papieskiego (indultu). Całą procedurę prawną skutecznie poprowadził adwokat Adam Słomiński, wynagrodzony zresztą za swe usługi 1 włóką ziemi, wykrojoną z dawnej posiadłości Kurzewskich. Słomiński zagospodarował darowiznę, budując okazały pałac i liczne zabudowania gospodarskie. |
Rozwiedzeni małżonkowie dokonali podziału wspólnoty majątkowej. Karol Franke otrzymał część ziemi ze starym dworkiem przy stawie. Gospodarował samodzielnie w swych dobrach, najmując do pracy robotników rolnych. Czworaki, w których mieszkało kilka rodzin, istniały niegdyś obok drogi po przeciwnej stronie stawu. Po kilku latach przymusowego kawalerstwa Karol ponownie ożenił się z p. Zenobią Szymańską, z którą mieszkał aż do śmierci w 1936 r. Został pochowany na cmentarzu parafialnym w pobliskiej Białej. Zadłużony majątek po wystawieniu na licytację nabył Bolesław Duszyński, również adwokat z Łodzi. Czyżby dawna Dzierżązna była miejscem szczególnie ulubionym przez łódzką palestrę? Niewielki, drewniany dworek pp. Franke pomalowany na biało, stojący w cieniu olbrzymiej kilkusetletniej lipy, był powszechnie znany w okolicy. Nowi właściciele, Stanisława i Bolesław Duszyńscy, mieszkali w nim do wybuchu wojny. Administratorem majątku pozostawał wówczas brat p. Stanisławy Włodzimierz Krautforst, z wykształcenia inżynier rolnik. Powróćmy na chwilę do losów p. Felicji Kurzewskiej. Po rozejściu się z K. Franke również i ona ponownie wyszła za mąż. Tym razem za Edmunda Pawełczyńskiego, byłego administratora majątku rodziców. Zamieszkała z mężem w pobliżu dawnej szkoły w Dzierżąźnie, pod budowę, której przekazała zresztą działkę ziemi. Po wybuchu wojny w 1939 r. pp. F.E. Pawełczyńscy, wyjechali do Pruszkowa, a St.B. Duszyńscy, wypędzeni przez Niemców osiedlili się w Głownie. Tylko dwór pozostał niemym świadkiem tragedii założonego tutaj hitlerowskiego obozu pracy dla dzieci. W Polsce powojennej oba majątki rozparcelowano. Tych szczególnych informacji udzieliła mi p. Ewa Hauke mieszkanka gminy, prawdziwa skarbnica wszelkiej wiedzy o dziejach Dzierżązny, której raz jeszcze w tym miejscu pragnę podziękować. |
Artykuł Krzysztofa Wołowskiego - nauczyciela historii
w Zespole Szkolno - Gimnazjalnym w Szczawinie przepisał
Damian Bartczak.
|
Wszelkie prawa zastrzeżone. |